środa, 15 maja 2013

Czy w Polsce pozostaje dostatecznie dużo ludzi miłujących sprawiedliwość? Wywiad z Jerzym Targalskim

15 maja 2013, Radio Wnet, wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z Jerzym Targalskim, godzina wpół do dziewiątej rano.

Przejmujący wywiad. Polecam go w całości. Później podam linka. Bo Radio Wnet publikuje podcasty.
Czy ktoś wie, jak je puszczać na iphonie?

 To, że Polska jest kondominium rosyjsko - niemieckim, nie jest newsem.
I reakcja na tę "rewelację", ogłoszoną przez J.Kaczyńskiego, opinii publicznej ("żenada"), jest w moim pojęciu reakcją strusia. To sformułowanie w wywiadzie zresztą nawet nie padło.
Ot, "królowa Bona umarła".
 Mówiono o tle i konkretach: szczegółach i case'ach składających się w sumie na przerażający obraz. Ale zależy dla kogo.

Ogólny trend jest taki: Jest super! I o co ci chodzi?
 Znamienny był przykład gazoportu i magistrali energetycznej z Litwą, budowanych latami.
Targalski zadeklarował zakład, że gazoport nie powstanie w deklarowanym terminie - za rok. Ale nawet jeśli powstanie, wielkie statki - gazowce nie będą mogły do niego wpływać. (Może zorganizuje się w Rostocku przeładunek na mniejsze? przyp. KR)
 Ale ja nie o tym.

W pewnym momencie Targalski wypowiada opinię, która budzi mój sprzeciw.
Po namyśle. Bo najpierw uległem zwątpieniu.
Panie Jerzy, no, bez takich! Nie wolno odbierać ducha!

Na pytanie redaktora Skowrońskiego, czy jest jakaś nadzieja na odwrócenie tej tendencji osuwania się w zależność, np. dojście do władzy innej partii, Targalski mówi rzeczy ciekawe, pozornie logiczne i godne zastanowienia:
Odtwarzam linię rozumowania z pamięci.
Dojście do władzy innej ekipy, mającej intencję odbudowania niezależności też niewiele da. Zaraz mainstream ogłosi, że to wypowiadanie wojny sąsiadom i Polacy się przestraszą.

Konieczna jest zmiana postawy samych Polaków, którzy muszą odczuć dyskomfort z powodu służalczej postawy ich władz. Czy taka zmiana jest możliwa? Wątpię.

Można wyrażać swój sprzeciw wobec porządków w kraju na dwa sposoby: buntując się albo emigrując. Spójrzmy na czasy komunistyczne i dwa kraje: Polska i Jugosławia. Z Polski trudno było emigrować, więc Polacy się buntowali. Z Jugosławii łatwo, więc komu się tam nie podobało, emigrował do Niemiec. I nad Adriatykiem buntów nie było. No i teraz niezadowoleni Polacy emigrują, stając się tanią siłą roboczą w Unii. 
 Hmm. Bardzo ciekawe spostrzeżenie i chyba trafne. Niestety. Ale jednak, panie Jerzy, czy nie zgodzi się pan, że jest to rozumowanie uproszczone i wystąpi, być może, oby, pewien czynnik zakłócający?

W XIX wieku (ale i przedtem!) Polacy też mogli emigrować. Zdobywali zresztą za granicą  pozycję nie tylko na zmywaku. Vide poległy na służbie Polsce prezydent Narutowicz, czy późniejszy prezydent Mościcki.

Którzy wracali, jak tylko Polska ich wzywała.

A w Polsce zawsze dotąd, od dwustu pięćdziesięciu lat pozostawało dużo ludzi miłujących może nie tyle "wolność", co sprawiedliwość.

I problemem współczesnej Polski nie jest niedostatek "wolności" - (zresztą głównie do szczekania i balangowania), ile właśnie do sprawiedliwości. Wobec szerzącego się bezprawia, coraz bardziej bezczelnego.
Powtórzmy: Pozostawało w Polsce dostatecznie dużo ludzi miłujących sprawiedliwość.
Czy dostatecznie dużo?
That is the question. 

---------------------------------------------
Link do rozmowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz