niedziela, 30 czerwca 2013

Telewizja na iPhonie

30 czerwca, telewizja R. na iphonie.

Strasznie mi przerywa nawet, jak Speedtest mi pokazuje 20MB. No i ile można oglądać gadające głowy, które przekonują przekonanego?
Można, pod warunkiem, że Wildstein dyskutuje z profesorami i doktorami.
Jest lepszy, niż z czasów, kiedy jeszcze go wpuszczali do TVP. Tamta audycja miała za dużo bajerów i się rozjeżdżała.
Teraz - dyskusja ludzi kulturalnych, kompetentnych, ,dla mnie zupełnie nieznanych - to odkrycie i prawie uczta. Żeby nie przechwalić.
Antoni Libera - ten od "Madame" błysnął oczytaniem filozofów. Ja muszę doczytać.
Pani profesor Agnieszka Nogal i pan dr Mateusz Werner
O komunizmie, Baumanie i Polsce. Świetne. Jak opublikują jeszcze raz na portalu - polecam!

Streszczenie dyskusji - w mojej interpretacji. Nieautoryzowane, przefiltrowane przez Krisa - Lisa.
Werner: Bauman nie rozliczył się ze swojej komunistycznej, kabewiackiej i informacyjno-wojskowej przeszłości. A nie siedział bynajmniej, wbrew swoim wyjaśnieniom, tylko za biurkiem.

Heidegger "tylko" był członkiem NSDAP, rektorem, zachowywał się wówczas "stosunkowo przyzwoicie",

Mój komentarz:
Dużo bardziej niż większość polskich rektorów wyższych uczelni w komunie. A miał (i ma) wielkie trudności po wojnie. I chyba do końca nie dopuszczono go do nauczania studentów.
Bauman robi zaś za autorytet moralny, koryfeusza i dumę polskiej nauki, fetowanego na Kongresie Nauki Polskiej. Teraz zaś organizują mu jakiś cyrk objazdowy z wykładami po Polsce. Horror!

Nogal: Komunizmu nie potępiono na Zachodzie, gdzie cała masa lewicowych intelektualistów uważa, że po prostu miały miejsce "wypaczenia".
W Polsce nie ma poważnych kontestatorów krytyki komunizmu.

(KR: Ufff. Oni są chyba na etapie wczesnego Gomułki, ci zachodni idioto-intelektualiści. Ostatnio w innym programie TR Piotr Dmitrowicz (PD) opowiadał, jak wyglądała rozmowa z pewnym zachodnim "intelektualistą" ZI:

ZI: Wy za mało pomagaliście Żydom i za mało przeciwdziałaliście Holocastowi!
PD: A co, pana zadaniem, powinniśmy byli zrobić?
ZI: Jakieś strajki, demonstracje...

Na takie dictum ręce nie opadają, tylko nabierają siły zdolnej do chwycenia faceta za kołnierz i wykopania go z domu albo nawet z każdego polskiego lokalu. Niechby potem opowiadał, jacy to w Polsce "antysemici". Bo potem może by się okazało, że to Żyd...

Zidiociali Zachodni Intelektualiści. Rządzą Europą. A Niemiaszki tylko ręce zacierają i uprawiają teraz RECYDYWĘ antypolskiej propagandy. Czy to przyniesie coś dobrego?

Ale oddajmy głos pani profesor Nogal:
Natomiast trzeba sobie uświadomić, że "idee mają konsekwencje". I czy idee, które głosił Bauman wówczas i z których się do dzisiaj nie rozliczył, mają konsekwencje w jego działalności dzisiaj.

Libera:
(podejmuje się uzasadnienia tezy, że idee Baumana z tamtych czasów mają kontynuację dzisiaj. Szkoda, że tego nie robi. Nie przygotował się do rozmowy.)

wtorek, 25 czerwca 2013

Notatka o Opolu i amfiteatrze

25 czerwca, nie będzie już nic o goebbelsiątkach

Zapiski, dla wywołania ewentualnie dyskusji naprostowującej. 

1) Napisałem szkic wpisu o Festiwalu w Opolu. 

Podobała mi się Joanna Moro, która mnie ujęła rolą o Annie German.

Ale ponieważ widziałem tylko kątem oka, więc się wstrzymałem i ...Feussette ją zmasakrował. Zostawił ją jednak przy życiu. I to jest punkt wyjścia. Reszta się zgadza. Opole - żałość pomieszana w przebłyskami dawnej świetności. Ale dłonie z V w amfiteatrze? Pomału zaczynam rozumieć kontestatorów patosu. Totalnych. Ja nigdy nie będę totalnym. Ale III RP staje się takim kołtunem trendów - trendy i tendencji, że chyba przejdę na prawdziwą emigrację wewnętrzną.

To znaczy zajmę się znów tym, "czym powinienem".
Lektury ponadczasowe, pisanina "piękna i medytacyjna" (albo naukawa - po specjalności). Zero polityki. Myszki są białe. A mrówki czerwone. I mają diademy faraonów na główkach.

Żeby nie być gołosłownym: "ponadczasowo".

2) Czytam ja sobie jakąś pozycję IBL o "spornych" pisarzach.

Borowski, Konwicki, Andrzejewski. Itp.
Skąd ja to mam? Może córki, która kończyła polonistykę? Nie pamiętam. 1994 rok. Cena 67000 zł.
Wtedy byłem milionerem. Nie multi, ale zawsze.

Niby już III RP ale jakaś inna. Pisze się spokojnie, sine ira.  
Opowiada się takiemu imbecylowi, jak ja, co pisarze PISZĄ. I dlaczego. Jaką mają filozofię, jakie założenia, jakie doświadczenia. Dokąd zdążają. Antropologia literacka.
I to mi coś mówi. Nawet coś wykorzystam. 67 tys. warto było wydać. Nawet jak córki - to z mojego budżetu. Wartość, jak dla mnie użytkowa!

Większość nazwisk krytyków niewiele mi mówi. Horubała wtedy chyba do szkoły chodził. Ale nie doczytał. Wagary, czy Derrida? Bauman chyba nie? W końcu H. - prawicowiec!
Bo oni nie piszą, - czego ci - mistrzowie pióra - nie piszą.*  Bo to, jednak wyższa półka - niż krytycy. Z całym szacunkiem dla krytyków.

3) A ten bystrzak Horubała?

 Znów się przyczepił, jak rzep do Rymkiewicza, ale zajmował się głównie tym, czego Rymkiewicz nie napisał. Szef jego, czy co?
Chce mu podwyższyć sprzedaż, bo ma receptę na słuszniejszą a jednocześnie bardziej rynkową formułę pisarską? O nie, ę i ą. On jest uczciwszy i bardziej oczytany! Mądrzejszy.

Ups. I to ma być postawa medytacyjna? A niech to licho.
Muszę ćwiczyć. Droga na pustynię jest żmudna....

* ściśle mówiąc - piszą o czym oni milczą. Ale to co innego. To chyba jasne?


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Nowa osobowość radiowa K A-S

24 czerwca, Radio Wnet. Wywiad z Ewą Stankiewicz przeprowadzony przez Katarzynę Adamiak-Sroczyńską.

Po pierwsze muszę odnotować objawienie się dojrzałej, inteligentnej i mądrej dziennikarki radiowej.
Długo nie byłem przekonany, głównie z uwagi na "radiowe usterki" w artykulacji, które mnie osobiście zakłócały odbiór. Może też trema?
Wytrwała praca nad sobą i solidne podstawy: formacja, wykształcenie, pracowitość i ... powyższe zalety dały nam osobowość radiową. 

Krzysztof Skowroński znów miał nosa. Czego się tknie, to mu wychodzi.A to radio założy z niczego i nawet Unia mu dosypie, a to spółdzielnię medialną, albo ogrodniczą, a to gazetę. 
Na prezesa SDP już go wybrali. Poranki sobie prowadzi a ja nie mogę się doczekać. No i w końcu zakochałem się w Kasi. Jego "radiowej córce".
Co za człowiek!

A dlaczego "oni" dają ostatnio samych nieudaczników, którzy nawet piasku na pustyni nie umieliby wykopać?
"Dają" albo "rzucają". Rzucili go na kulturę. Dali do transportu. Posadzili na stołku premiera, prezydenta. Nie tylko u nas. Tego Bambo też w końcu Jankesom wmówili, kiedy ci się utuczyli na śmieciowym jedzeniu. W ramach zmiany.

My sobie sami wybieramy?
Bidule! Dajemy sobie wperswadować  przez przemysł masowej perswazji i ukierunkowanej pogardy. Ćwoka, co ręce ma do siebie i nawet zegarka ani kiecki dla żony nie kupi za swoje.
Wałęsa pił szampana w naszym umieniu. Ale to było z wielkiej radości, kiedy Rycerz Wolności dopiero się przepoczwarzał w Lecha Dyzmowicza Wa... chowskiego kapcia.

Ewa Stankiewicz mówi prosto: zdrajcy! I żałuje, że ceną za heroiczną prawdomówność jest utrata swoistej anonimowości dokumentalisty. Utrata lub co najmniej znacznie utrudnienie wykonywania zawodu.
Opowiada, jaka to trudna praca.
Jak trudno uśmiechać się do Maleszki i trzymać nerwy na wodzy. (Żeby mu nie plunąć w twarz przyp KR). Dokumentalista - człowiek, który obserwuje a nie ocenia. To jego dzieło oceni swój obiekt.

A my? My jesteśmy obezwładnieni pavulonem. Nic nas nie rusza. Kiedy pavulon przestanie działać?
Pani Ewa pyta! No kiedy?!

czwartek, 20 czerwca 2013

Taktyka męża przyłapanego na zdradzie

20 czerwca, Radio Wnet. a wczoraj? Neo-goebbelsowski gniot w Telewizji Publicznej - produkcja ZDF. 
Film. "Nasze (czyli ich - Niemiaszków) matki, nasi (czyli ich - Niemiaszków) ojcowie."
Nawet niespotykanie spokojny, kulturalny i powściągliwy redaktor Jan Bogatko, korespondent Radia Wnet  w Niemczech, wyszedł z nerw.

Panie redaktorze, spokój! Jeszcze Pana wydalą z tych Niemiec...No i dał Pan zły przykład. Wzorem Pana, ja także się ośmielę. Oj, pojadę po bandzie! Obok, na blogu. Tutaj wyciąłem, bo za bardzo poniosły mnie emocje.

Wariatkowo, słowo daję, wariatkowo! Jak napisał mi kiedyś mój komentator. JA myślałem, że do mnie pije. Ale nie, pił do moich przeciwników.
A teraz?
Gdzie jesteś, A. ?



Zostawiam tylko moje spekulacje o toku myślenia "pewnych bohaterów" zaplątanych w aferę z wyświetlaniem neo-goebbelsowskich filmów ....i anegdotkę a propos.

Spekulacja.
Ja akurat uważam, że "to bardzo dobrze, że pokazali". Tego było za wiele nawet dla likwidatorów Polski.

"Podsłuchane"

"Panowie, nie tak szybko!" 
Zawołali do słuchawki do swoich "oficerów prowadzących". 
Czy mają nam spalić nasze dacze? My tu jeszcze żyjemy. Dopiero po sutej emeryturze, jak już będziemy dobrze zaopatrzeni i ogrodzeni, z szalupami w garażu, niech sobie nastąpi ten potop.

I anegdotka. 
Czy analogia jest za daleka?
Ba. Ja tak mam. Wszystko mi się kojarzy, jak temu rekrutowi...

Mąż został przyłapany  przez żonę w łóżku, z kochanką. Żona patrzy na jego hańbę wziąwszy się pod boki, ze łzami w oczach i mściwą nienawiścią  w sercu. Bo w to teraz zmieniła się jej ślepa, wierna miłość. 
Jej jedyną pociechą jest, że widzi to na własne oczy i on już nie użyje swoich wykrętów, nie zaprzeczy. Prawda jest jasna.
Kochanka łapie poduszkę, żeby przykryć swoje niewątpliwe wdzięki i wybiega z pokoju. Mąż zaś spokojnie się ubiera, nie reagując na gorzkie wymówki.
Po pewnym czasie zaczyna jakby się budzić.  Kochanie, co ty tu robisz? Siada na fotelu i spogląda na zegarek.   

- Która godzina? Dlaczego tak na mnie patrzysz? Jaka kobieta? Ja?  
- W łóżku? Co ty wygadujesz? Dobrze się czujesz?! 
- Przestań natychmiast, nie przeginaj!

No i ostatnia pociecha żony - ulotniła się, jak w rozważaniach Derridy. No nie, Habermasa. Przedstawiciela wysokiej kultury niemieckojęzycznej.
Co dalej, sąsiedzi?

sobota, 8 czerwca 2013

Zamyślenie


8 czerwca, Wrocław, akademik uniwersytecki

Nic nie czytam, nic nie oglądam, myślę o tym co robić jutro. Niestety po mszy św. będę pracował.
Nie ma Internetu. Ale mam jeszcze trochę bajtów na swojej komórce, słucham Jaromiego.
Bluesowy zaśpiew, błękitny nastrój na żywieckim chmielu, powściągliwy sarkazm. Moje klimaty. Jamno, Dr Śliwka (śliwka też ma kolor bluesowy, prawda?)
Czy Jaromi tylko tak, czy też to wiedział?
Ten facet chwilami daje echo Santany, chwilami ... humor Makowskiego Ryszarda z Pragi.
Ach ci artyści!
Dobrze, że jest Internet. Nie muszę objadać się sieczką z merdiów.

Zamyślenie nad Jeziorem Jamno