Film. "Nasze (czyli ich - Niemiaszków) matki, nasi (czyli ich - Niemiaszków) ojcowie."
Nawet niespotykanie spokojny, kulturalny i powściągliwy redaktor Jan Bogatko, korespondent Radia Wnet w Niemczech, wyszedł z nerw.
Panie redaktorze, spokój! Jeszcze Pana wydalą z tych Niemiec...No i dał Pan zły przykład. Wzorem Pana, ja także się ośmielę. Oj, pojadę po bandzie! Obok, na blogu. Tutaj wyciąłem, bo za bardzo poniosły mnie emocje.
Wariatkowo, słowo daję, wariatkowo! Jak napisał mi kiedyś mój komentator. JA myślałem, że do mnie pije. Ale nie, pił do moich przeciwników.
A teraz?
Gdzie jesteś, A. ?
Zostawiam tylko moje spekulacje o toku myślenia "pewnych bohaterów" zaplątanych w aferę z wyświetlaniem neo-goebbelsowskich filmów ....i anegdotkę a propos.
Spekulacja.
Ja akurat uważam, że "to bardzo dobrze, że pokazali". Tego było za wiele nawet dla likwidatorów Polski.
"Podsłuchane"
"Panowie, nie tak szybko!"
Zawołali do słuchawki do swoich "oficerów prowadzących".
Czy mają nam spalić nasze dacze? My tu jeszcze żyjemy. Dopiero po sutej emeryturze, jak już będziemy dobrze zaopatrzeni i ogrodzeni, z szalupami w garażu, niech sobie nastąpi ten potop.
I anegdotka.
Czy analogia jest za daleka?
Ba. Ja tak mam. Wszystko mi się kojarzy, jak temu rekrutowi...
Mąż został przyłapany przez żonę w łóżku, z kochanką. Żona patrzy na jego hańbę wziąwszy się pod boki, ze łzami w oczach i mściwą nienawiścią w sercu. Bo w to teraz zmieniła się jej ślepa, wierna miłość.
Jej jedyną pociechą jest, że widzi to na własne oczy i on już nie użyje swoich wykrętów, nie zaprzeczy. Prawda jest jasna.
Kochanka łapie poduszkę, żeby przykryć swoje niewątpliwe wdzięki i wybiega z pokoju. Mąż zaś spokojnie się ubiera, nie reagując na gorzkie wymówki.
Po pewnym czasie zaczyna jakby się budzić. Kochanie, co ty tu robisz? Siada na fotelu i spogląda na zegarek.
- Która godzina? Dlaczego tak na mnie patrzysz? Jaka kobieta? Ja?
- W łóżku? Co ty wygadujesz? Dobrze się czujesz?!
- Przestań natychmiast, nie przeginaj!
No i ostatnia pociecha żony - ulotniła się, jak w rozważaniach Derridy. No nie, Habermasa. Przedstawiciela wysokiej kultury niemieckojęzycznej.
Co dalej, sąsiedzi?
Wariatkowo, słowo daję, wariatkowo! Jak napisał mi kiedyś mój komentator. JA myślałem, że do mnie pije. Ale nie, pił do moich przeciwników.
A teraz?
Gdzie jesteś, A. ?
A teraz?
Gdzie jesteś, A. ?
Zostawiam tylko moje spekulacje o toku myślenia "pewnych bohaterów" zaplątanych w aferę z wyświetlaniem neo-goebbelsowskich filmów ....i anegdotkę a propos.
Spekulacja.
Ja akurat uważam, że "to bardzo dobrze, że pokazali". Tego było za wiele nawet dla likwidatorów Polski.
"Podsłuchane"
Spekulacja.
Ja akurat uważam, że "to bardzo dobrze, że pokazali". Tego było za wiele nawet dla likwidatorów Polski.
"Podsłuchane"
"Panowie, nie tak szybko!"Zawołali do słuchawki do swoich "oficerów prowadzących".
Czy mają nam spalić nasze dacze? My tu jeszcze żyjemy. Dopiero po sutej emeryturze, jak już będziemy dobrze zaopatrzeni i ogrodzeni, z szalupami w garażu, niech sobie nastąpi ten potop.
I anegdotka.
Czy analogia jest za daleka?
Czy analogia jest za daleka?
Ba. Ja tak mam. Wszystko mi się kojarzy, jak temu rekrutowi...
Mąż został przyłapany przez żonę w łóżku, z kochanką. Żona patrzy na jego hańbę wziąwszy się pod boki, ze łzami w oczach i mściwą nienawiścią w sercu. Bo w to teraz zmieniła się jej ślepa, wierna miłość.
Jej jedyną pociechą jest, że widzi to na własne oczy i on już nie użyje swoich wykrętów, nie zaprzeczy. Prawda jest jasna.
Kochanka łapie poduszkę, żeby przykryć swoje niewątpliwe wdzięki i wybiega z pokoju. Mąż zaś spokojnie się ubiera, nie reagując na gorzkie wymówki.
Po pewnym czasie zaczyna jakby się budzić. Kochanie, co ty tu robisz? Siada na fotelu i spogląda na zegarek.
- Która godzina? Dlaczego tak na mnie patrzysz? Jaka kobieta? Ja?
- W łóżku? Co ty wygadujesz? Dobrze się czujesz?!
- Przestań natychmiast, nie przeginaj!
No i ostatnia pociecha żony - ulotniła się, jak w rozważaniach Derridy. No nie, Habermasa. Przedstawiciela wysokiej kultury niemieckojęzycznej.
Co dalej, sąsiedzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz